Głosy puszczy – październik 2020
Do lasu dotarłem popołudniem. Zostawiłem mój cichy i lekki motocykl na parkingu leśnym. To był bardzo dziwny październik. Mimo tego, że już od dawna powinna panować zaawansowana jesień, większość drzew ani myślała odrzucać od siebie barwy zieleni. Mimo wszystko, tu i ówdzie opadał smętnie listek. Las był wypełniony jesienną wilgocią. Zebrałem swój plecak i ruszyłem leśnymi drogami przed siebie.